Fulci korzystając z klasycznego już opowiadania Poego stworzył slasher z cotem w roli mordercy. Brzmi niedorzecznie i takie trochę jest, ale jak na standardy reżysera i tak jest nieźle. Trochę tu przemocy, niezła muzyka, bzdurne dialogi i słabe aktorstwo. No i w zasadzie niewiele się dzieje. Ale ten cotek prześliczny i zagrał lepiej niż wszyscy aktorzy razem wzięci. Ja tam entuzjastą kina Fulciego nie jestem, ale doceniam klimat. Dlatego aż 5/10.