moim zdaniem idealnym momentem zakończenia filmu była próba samobójcza głównego bohatera.
Swoją drogą, kilkakrotnie wydawało mi się, że film już się kończy - najpierw kiedy Alex jest katowany przez żebraków, następnie przez dawnych kolegów, zwłaszcza że jeden z nich mówi: "jeszcze się wierzga" czy jakoś tak, wreszcie dociera do domu gdzie przed blisko dwoma laty dokonał napadu; pojawia się nowy bohater filmu - paker, który, jak się spodziewałem, pobije niegdysiejszego agresora na śmierć. Później jeszcze ta scena z podejrzanym winem, gdzie również mi się zdawało, że pisarz i jego lokator za chwilę uśmiercą Alexa.
Odchodząc jednak od moich przypuszczeń i wracając do samego sensu filmu, przyznaję, że trochę nie zrozumiałem końcówki, to znaczy tego co zdarzyło się po wspomnianej próbie samobójczej. Psychiatra daje Alex'owi te obrazki z dialogami do uzupełnienia, a on podczas odpowiedzi znów wykazuje agresję; czemu efekty terapii minęły, chyba raczej nie z powodu wypadnięcia z okna? Zrozumiałem to tak, że główny bohater wrócił do zdrowia, co zresztą sam przyznaje w ostatniej kwestii filmu, a objawia się to tym, że znów ma możliwość wyboru między dobrem a złem i ostatecznie wybiera zło, widząc że jako odmieniony po terapii obywatel nie mógł odnaleźć się w swoim otoczeniu.
W dużym skrócie chodzi o to, że terapia której był poddany była nieludzka i jak się okazuje, efekty nie są tak różowe jak zakładano. Człowiek, który nie może być agresywny nie staje się lepszy, tylko bezbronny. Nie jestem pewien jak to było z uleczeniem, ale chyba Aleksa leczono z terapii, a nie dokonało się to samoistnie po wypadnięciu z okna.
Ja sądzę, że wyleczenie z terapii to właśnie mogła być terapia szokowa, jaką stanowiło wypadnięcie z okna. A co do przekazu końcówki filmu zgadzam się z guliverem, że Alex mając do wyboru dobro i zło, wybrał zło, bo będąc "dobrym", nie potrafił się odnaleźć, czy też, jak mówi gowniarz, był bezbronny.