Kamieniem milowym nie zostanie, ale trzyma przyzwoity poziom. Ładny wizualnie, utrzymany w duchu "kostiumowych Hammerów". Niezła obsada: późniejsza gwiazda "Ja Klaudiusz" Ian Ogilvy, Herbert Lom, wspaniały jak zawsze Peter Cushing oraz w roli głównej, zmysłowa Stephanie Beacham. Trzeba przyznać, że w roli angielskiej damy, bardzo wiarygodna.
Fabuła nie jest może oryginalna (ile to już było rodzinnych klątw ?) ale jest ciekawa. Mimo upływu lat, film nie zestarzał się aż tak bardzo jak wiele produkcji z tamtego okresu. Widać ślad czasu, ale też nie zmusza do śmiechu politowania.
Narracja jest dość powolna, a więc nie dla wielbicieli dynamicznej akcji.
Jedyne co mi się rzuciło w czasie kiedy go oglądałem, to pewne nielogiczności fabuły. Kilku rzeczy nie zakumałem (ściślej mówiąc, coś mi się nie zgadzało) i to troszkę popsuło mi ogólny wizerunek, ale po za tym jest ok.
Takie stylowe kino grozy w angielskim wydaniu.
7/10
Stephanie Beacham to strasznie ładna babka, dziwne, że znana jest głównie z Dynastii. W horrorku w tych sukniach wyglądała prześlicznie:)
Wykonaniem przypomina inny bardzo dobry horror mianowicie The House That Dripped Blood. Wiec jesli podobal sie komus The House, to ten z pewnoscia tez przypadnie do gustu.